Papież Franciszek wyruszył w poniedziałek do Chile i Peru. W czasie 22. zagranicznej podróży, która potrwa tydzień, spotka się z rdzennymi mieszkańcami obu krajów Ameryki Południowej, z ofiarami reżimu Augusto Pinocheta w Chile i ludnością Amazonii.
Samolot z papieżem wystartował tuż przed godz. 9 z rzymskiego lotniska Fiumicino do Chile. Samolot w ciągu ponad 15 godz. i 40 minut przebędzie 12 504 km a trasa przelotu wiedzie nad Włochami, Francją, Hiszpanią, Maroko, Wyspami Zielonego Przylądka, Senegalem, Brazylią, Paragwajem i Argentyną. Tradycyjnie papież wyśle do przywódców tych państw telegramy z pozdrowieniami.
Lądowanie na lotnisku międzynarodowym “Comodoro Arturo Merino Benítez” lub “Pudahuel” w Santiago de Chile jest spodziewane o godzinie 20.10 czasu miejscowego (czyli o 00.10 czasu środkowoeuropejskiego). Tam odbędzie się ceremonia powitania z udziałem władz państwowych i przedstawicieli Kościoła.
To już szósta podróż papieża Argentyńczyka do Ameryki Łacińskiej. Jak się zauważa, miał to być jego spokojny powrót do tej części świata, którą bardzo dobrze zna. Jednak według watykanistów wizyty w obu krajach będą obfitować w poważne wyzwania, a cała podróż może się okazać jedną z najtrudniejszych od początku pontyfikatu.
W nocy z poniedziałku na wtorek, po kilkunastogodzinnym locie papieski samolot wyląduje w stolicy Chile, Santiago. Mottem wizyty w tym kraju będą słowa: „Pokój mój daję wam”.
W czwartek po południu papież przybędzie do stolicy Peru, Limy. Hasłem drugiego etapu jego pielgrzymki są słowa: „Zjednoczeni w nadziei”.
Do Rzymu Franciszek powróci 22 stycznia.